Translate

15.03.2015

Niby

Wrrr... Niby powinnam się przyzwyczaić do niedomagań zachowawczych kierowców komunikacji autobusowej, ale nie. I nie żebym codziennie narzekała, bo w końcu to też ludzie. Kiedy jednak spieszysz się gdziekolwiek, a kierowca jedzie tak, że na piechotę doszedłbyś prędzej, to krew zalewa. I mało brakowało. Cóż zwyciężył zwykły tumiwisizm i trzeba było uzbroić się w cierpliwość. To rano.

Wieczorem abarot polka ludowa, ale w innym zupełnie wykonaniu. Pogoda nie sprzyjała spacerom, bo w końcu po kilku godzinach zajęć i siedzenia na wykładach, łażenie w deszczu raczej odpada. Zatem siedzę sobie na przystanku, zimno mokro i do domu choć niedaleko, to jednak chciałabym znaleźć się w nim szybko. I co? Zajeżdża sobie z impetem majestatyczny Solaris i najzwyczajniej ochlapuje mi spodnie. Czy tak się godzi? Powiedziałabym nawet, że to specjalnie, bo czy nie można zwolnić, podjeżdżając na przystanek? Nazwałabym to złośliwością przedmiotów martwych, gdyby nie kierowca za kierownicą. Nie poprawił mi humoru, po całym dniu na zajęciach.


Brak komentarzy: